Webinar: "Depresja w rodzinie: gdy choruje dziecko"

3 lipca 2022r. 

__________________________________





Tuż po ostatnim dzwonku brałam udział w fantastycznym webinarze: "Depresja w rodzinie: gdy choruje dziecko". Temat trudny, ale bardzo ważny i bardzo obszerny...

Dziś chciałabym się z Wami podzielić kilkoma rzeczami, które mnie, belfra z 14-letnim stażem zdziwiły, że o nich nie wiem lub zapomniałam. 

  • Stwierdzenie, że nasza profesja to wolny zawód... W obliczu ciągłego narzekania na system, który nas ogranicza, to twierdzenie wywołało we mnie niesamowity zgrzyt, ale pozytywnie później przepracowany. Pan Bilicki uświadomił mi, co przecież każdy z nas wie, że ja nie realizuję podręcznika, zeszytu ćwiczeń, nakazanej ilości sprawdzianów itd. - ja mam uczyć. W moim kontekście matematycznym to jak odkrycie obcego życia w kosmosie. Niby to wiedziałam, ale przez lata ciągłych narzekań, że tego nie zrealizowałam i tamtego tez nie, a dlaczego nie uzupełniamy wszystkiego w ćwiczeniach, a ten temat ominęliśmy - te słowa eksperta i mojego wielkiego autorytetu, dają mi poczucie ulgi i motywacji, żebym nadal uczyła "po swojemu".

  • przypomnienie, że ustawodawca wymaga tylko jednej oceny - końcowej. Zatem ciągły wyścig o robienie miliona kartkówek, sprawdzianów, bo przecież uczeń musi mieć tryliard ocen... jest bez sensu... I ciągłe sprawdzanie, czy nauczyciel ma tyle ocen ile mieć musi... Jak przyznaję pan Bilicki - sami sobie w statutach nakładamy takie bezsensowne jarzmo... Nikt od nas tego nie wymaga, sami od siebie to wymagamy... jakby liczyły się tylko oceny, a nie wiedza...

  • trzeba odejść od kultury błędu - sama już kiedyś nad tym myślałam, ale niewiele mi z tego wyszło...  Może kolejny rok szkolny to zmieni, będzie to moim wyzwaniem, aby na sprawdzaniach podkreślać prawidłowe wyliczenia i to, co uczeń umie, a nie błędy. Robię już tak przy tablicy, gdy uczeń liczy zadanie, wskazuję wtedy, gdzie jest dobrze, a na końcu uczeń może zdecydować, czy chce taką ocenę, która proponuję, czy chce tylko plusa za aktywność i jeszcze poćwiczy, zgłosi się jeszcze raz... Jest to jakiś sposób na odejście od kultury błędu.  Zauważyłam, że odkąd uczeń może samemu zdecydować, czy chce ocenę za liczenie zadania przy tablicy, moi podopieczni przestali się bać zgłaszać, mniej się stresują licząc zadania, a już moim ogromnym sukcesem jest stwierdzenie, które padło ostatnio w klasie 7: "nie bardzo rozumiem czy dobrze robię, mogę pójść do tablicy, a pani sprawdzi..." To uważam za sukces, a nie miliard ocen, żeby było z czego wystawić i czym się pochwalic, jak dobrze się uczy... Zawsze też uprzedzam uczniów, ile im jeszcze brakuje ocen, do "wymaganego minimum" w naszym statucie i potem już nie zmuszam... Jak ma ochotę zdobyć dodatkowo, to rozważamy, co może zrobić. Jednak zdecydowanie za mało daję ocen opisowych, kształtujących... Czas to zmienić... 

  • Jeszcze jedna myśl... Brakuje mi superwizji nauczycielskiej, co pan Bilicki postuluje i poleca. Przyznam, że zaczęłam się rozglądać za superwizorem edukacyjnym... gdy na studiach dostrzegłam, jak ważna jest superwizja dla psychologów. Mam pewien namiar i pomysł, aby od września pracować pod superwizją, ale zobaczymy...



Jest oczywiście więcej przemyśleń, bo choć od samego webinaru już minął jakiś czas, to treści nadal we mnie pracują... 

Dziękuję


Anna M. 


LINK do webinaru:

"Depresja w rodzinie: gdy choruje dziecko"





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz